Mały słodziak, a cieszy! :)
Piątego czerwca to maleństwo przyszło na świat i jak głupia popędziłam do szpitala, prosto z Torunia, by zobaczć ją i jej mamusię :)
Przy okazji spotkałam i tatusia i obie babcie, które rozpływały sie bardziej niż ja, co myślałam że nie jest możliwe x]
Obecnie moja kochana milusińska rośnie jak na drożdżach. Widuję ją ofc. w każdej wolnej chwili. Ostatni raz było to w sobotę wieczorem. Ma tak hipnotyzujące oczy, że gdy wlepi je we mnie, świat nagle staje w miejscu. Zupełnie tracę orientację w tym, gdzie jestem i jak się tam znalazłam. Tonę.
Uwierzcie, mała potrafi naprawdę gapić się tak dłuższą chwilę i człowiek nie wie co wówczas zrobić. Wręcz tym onieśmiela.
Jej szczęśliwi rodzice ofc. dziwią się, że sama nie chcę takiego malucha. Poszaleli :P
Zauważalna jest jednak wielka różnica między rodzicami przed i po narodzinach dziecka. Łukasz stał się taką niańką, że ja wymiękam :o Generalnie w życiu bym nie pomyślała, że tak bardzo się wczuje w ojcostwo.
Jednak instynkt rodzica działa bez zarzutu :)