Dawno nie miałem tak zjebanych dni jak te ostatnie
Od kilku dni miałem już niepewność co do wtorku. Nie pamiętam, abym odczuwał kiedyś wcześniej takie negatywne emocji przed chwilą rozmowy z zupełnie obcą osobą, która może mieć bardzo duży wpływ na moje życie. Nie mogłem się wyspać, dużo rzeczy strasznie mnie denerwowało, chodziłem rozdrażniony. Bezsensowne rozmyślanie o dawno już zamkniętym rozdziale zawodowym, czy aby na pewno dobrze zrobiłem. Do tego moi genialni znajomi... Powiem szczerze ja tego nie rozumiem. Jak można widywać się grubo ponad rok praktycznie dzień w dzień, spędzać więcej czasu ze sobą niż ze swoją rodziną. Później rozstać się w bardzo dobrych stylu bez kłótni, z życzeniem sobie powodzenia, a później urwać kontakt totalnie z dupy. W tym akurat wypadku wiadomość wysłana dobre kilkanaście dni temu i ciągle widnieje tylko jako "dostarczona". No nie pozostaje nic innego jak "wrócić do domu whisky se pierdolnąć, bo co mi pozostało".
Albo inna sytuacja. Z dwoma bliskimi mi osobami mam tak, że nasza korespondencja wygląda jak wymiana listów. Wysyłasz list mijają dwa, trzy dni odbiorca go odczytuje. Mija kolejny dzień na samo wymyślenie czegoś do odpisania, kolejny dzień to odpisanie i dostarczenie wiadomości do mnie. Przecież przy takich technologiach to wszystko powinno być banalne. Rzeczywistość jest zupełnie inna wręcz chora. Mam duży sentyment do tych dwóch osób, ale jest to strasznie irytujące. Przychodzi kwestia wirtualnej rozmowy i zupełnie nie poznaje tych dwóch osób. Co najlepsze jak się z tymi konkretnymi osobami spotykam na żywo to wszystko jest normalnie. Rozmawiamy, śmiejemy się, mamy wspólne tematy... Ja tak chyba dłużej nie mogę. Od kilu dobrych miesięcy cały czas z tyłu głowy mam przeprowadzkę nad morze, najlepiej w rejonie Trójmiasta i zaczęcia wszystkiego od nowa. Zerwanie wszystkich kontaktów, usunięcie facebooka, instagrama, zmiana numerów telefonu. Odbyło by się to nagle, bez informowania nikogo o tym fakcie. Gdybym miał tylko więcej kasy to bym w to wszedł bez wahania.
Sytuacja od piątku przez sobotę i dzisiejszy dzień znacznie się poprawiła i nie czuję już takiego przygnębienia jak w środę czy czwartek. Jeden telefon, dwa fajne spotkania i jest lepiej. Zobaczymy co przyniesie nowy tydzień, czy pewna osoba się odezwie, czy inna osoba będzie chciała w ogóle coś porozmawiać. Niepewność jest, trzeba być dobrej myśli, chociaż czasem mam z tym bardzo duże problemy...
Strasznie lubię taką jesień jak mamy w tym roku. Jest po prostu wspaniała i piękna.