Ten rok był na prawde zły.
Mimo, że były momenty świetne jak np. wakacje z Melą...
To w tym roku mogę śmiało rzec - zawalił mi się cały świat.
Po pierwsze straciłam najważniejszego konia i zarazem przyjaciela.
Pescadora nikt mi nie zastąpi.
Później Arabell zachorowała.
Ciężko nam było przez to przebrnąć.
Na koniec, gdy po wielu trudach zdobyłam zaufanie i miłość Parinta - odebrano mi go.
A teraz straciłam także i rodzinę, bo nie chcą mnie więcej widzieć.
Sylwestra spędziłam siedziąc na sianie w stajni i płacząc.
Załatwiłam dom dla koni, to było najważniejsze.
Teraz muszę szukać pracy i znaleźć dom dla siebie...
błagam Nowy Roku bądź lepszy...