W naszej głowie często rodzi się pytanie: [i]"Ile warte jest ŻYCIE?"[/i]...
Czym to jest wywołane?
Myślę, że wywołane jest to tym, że nieustannie patrzymy na kruchość życia ludzkiego... W relacjach z różnych źródeł widzimy obrazy wojen, konfliktów, kataklizmów, epidemii... Widzimy, że człowiek jest bezradny wobec śmierci.
Jednak co czai się za tymi wszystkimi wydarzeniami?! Nic innego jak zło tego świata... Zło, które niszczy... Zło, które sprawia, że istnienie ludzkie jest pojmowane tylko i wyłącznie jako życie ziemskie, życie, które zmierza ku końcowi... Bóg odchodzi na bok, dusza umiera... Życie staje się zwykłym określeniem czasu, który człowiek spędzi na Ziemi, życie staje się takie materialne...
Wracając do początku rozważań można stwierdzić, że szczytem tegoż zła jest fakt, że człowiek zadaje pytanie: [i]"Ile warte jest ŻYCIE?"[/i]... Człowiek jest wtedy zaślepiony przez to zło, dlatego zaczyna się wahać, z czasem traci nadzieję, boi się kolejnych dni, a przecież "strach jest oczekiwaniem zła"...
Ciężko jest być pozytywnie nastawionym, gdy wszystko w koło wydaje się być po prostu "nie takie"... Życie to dar od Boga, a czy błogosławieństwa Boga można przeliczyć na dobra materialne?
Jednak zawsze można traktować to pytanie jako pytanie retoryczne... Zaraz po tym jak w duchu zapytamy się kolejny raz: [i]Ile warte jest ŻYCIE?[/i], możemy odpowiedzieć sobie sami bez namysłu:
[b]"ŻYCIE jest bezcenne!!!"[/b]
pozdrawiam :[damyrade]