Moje kocahne dziecko z zapałkami (mną) i moje drugie kochane Brzęczydło przyszły dziś do mnie, zeżarły tonę ciasteczek i zabrały siatkę kubków w zamian za dwa tic-taci. Wymienił stryjek siekierke na kijek.
Ponadto pomalowały się lukrem i obkleiły cukierkami (Basia - jednak nie mogę dodac jej zdjęcia, bo to pomysł Klaudii). Ochh, ja was lowe <3.
Dziś miałam trzy lekcje. Niesamowite, jak na plastyk. Jego tez lowe.
Co do poprzedniego zdjęcia, to mylisz się mój drogi, to nie jest przypomnienie, tylko coś całkowicie odwrotnego.
Nie musisz się obawiać.