Dzisiaj miałam najgorszy koszmar senny,
jaki można było sobie wyobrazić.
Byłyśmy z Weroniką na koncercie happysad i gdy chciałyśmy
się spotkać z chłopakami na osobności, musiałyśmy wypełniać jakąś ankietę.
Na podstawie tej ankiety ochrona odbywała rekrutację
- kto będzie mógł spotkać się z happy, a kto nie.
Niestety nie przeszłyśmy do kolejnego "etapu".
Siedziałyśmy pod SCK i wyłyśmy w niebogłosy...
Nagle wyszedł Kuba, podbiegłam do niego i chciałam się przytulić,
a on do mnie, że nie może mnie przytulić, bo na to nie zasługuję.
Obudziłam się cała zapłakana serio. To było coś strasznego...
Obudziłam się, poszłam do babci zjeść obiad,
włączyłam facebook'a w telefonie i po kilku minutach zaczęła pisać do mnie Weronika.
"Hares odpisał" :)
Ciśnienie podskoczyło, serce zaczęło bić jak szalone, nie mogłam się opanować.
Czytałam wiadomości i nie mogłam w nic, ale to nic uwierzyć.
Hares: "No to możemy się umówić tak, że wpuścimy Was na próbę
i po próbie będziecie mogły wręczyć."
Nie wierzę...
BĘDZIEMY NA PRÓBIE HAPPYSAD
BĘDZIEMY MOGŁY BYĆ TAM RAZEM Z NIMI
BĘDZIEMY MOGŁY ZROBIĆ SOBIE Z CHŁOPAKAMI ZDJĘCIE
POGADAĆ Z NIMI
POŚMIAĆ SIĘ
WYPRZYTULAĆ ICH NAJMOCNIEJ, JAK SIĘ TYLKO DA
Nie oddycham, umarłam ze szczęścia.
Będziemy przy barierkach na koncercie, to pewne.
Nie potrafię wyrazić, co czuję.
Jestem tak cholernie przeszczęśliwa!