foto: Wisełka, zachód słońca po raz pierwszy ;)
Ach... Wygląda na to, że pierwsze wakacyjne wyjazdy już mam za sobą. Było cudownie i stanowczo zbyt krótko! Pogoda mimo wszystko nam się udała. Były momenty ciężkie, kiedy miałam wszystkiego dosyć, ale cieszę się,
że były, bo po nich zaświeciło słońce i rozjaśniło umysł i duszę;)
Taki odpoczynek bardzo mi pomógł. Czułam jakbym była z dala od całego świata, wszystkich spraw, które
w pewnym momencie zaczęły niebezpiecznie przytłaczać, znalazłam pewnego rodzaju azyl. Nad morzem, słuchając fal i patrząc na horyzont człowiek wycisza się i może zajrzeć do glębi swego serca, a tam niejednokrotnie znajduje odpowiedzi na nurtujące pytania.
Wczoraj dzień był lekko zakręcony. Szara rzeczywistość i powrót do spraw 'ważnych'.
Zielony napis i już powinnam cieszyć się zaszczytnym mianem przyszłej studentki... A jednak pełni szczęścia
nie odczułam
słuchać serca, czy rozumu ... ?