zdjęcie od Dobrzyńskiej
wieczorny rejs po Sekwanie.
Paryż wieczorem, oświetlona Wieża Eiffle'a e
wspominam sobie ten Paryż i jakoś dzięki niemu
mam odwagę już powiedzieć, że kiedyś mi się uda.
że to możliwe, całkowiecie realne.
że choćbym miała tyrać jak głupia i robić niewiadomoco, że choćbym miała zaprzedać duszę diabłu
wyląduję w końcu w Azji, na cudownej wycieczce w Japonii
a potem w Korei.
a potem skończę studia i wyjedziemy stąd z Mun
i będziemy najzajebistszymi tłumaczkami w Japonii.
po prostu teraz patrzę na zdjęcia Akihabary i już mogę myśleć 'kiedyś tam będę'
'kiedyś to zobaczę'
bo przecież - czemu nie. marzenia nie mogą zostać na zawsze marzeniami
kiedyś trzeba kopnąć się w dupę i je spełnić.
i jestem w stanie je spełnić. nie tylko marzenia o Azji. wszystkie te mniejsze też.
a jeśli ktoś w to nie wierzy... cóż, IDGAF. not at all. ważne, że ja wierzę.
a teraz wracam do swojej kawy i tego, co robię każdej niedzielnej nocy - dramatycznego starania się ogarnięcia szkoły, którą olewało się cały weekend. i betowania kolejnego rozdziału Drogi.