Paryż i Wrocław w jednym.
Łuk Triumfalny
L'Arc de triomphe
bo ja to bym chciała jeszcze raz te
noce z półtoragodzinnym wydłubywaniem korka z butelki
i wino z kubka, z którego tego samego wieczoru zajadało się zupkę chińską
hotel pod Paryżem i zbawienny autokar w którym
można było odespać chociaż z godzinę.
powódź Azjatów, idealnie chłodne metro i
błękitne niebo bez jednej choćby chmurki nad Luwrem.
poważne rozmowy i głupie rozmowy i ciemny pokój.
samoloty z pobliskiego lotniska o 6 rano.
choć nie musiałoby być to wszystko.
nawet dobrze, jakby były nowe rzeczy. tylko chciałabym gdzieś, gdzie jeszcze nie byłam. ale nie sama.