zdj.: ja
ok.. od czego by tu zacząć
dyskotekę odwołali, więc poniedziałek spędzony w domu
i właśnie ten "spokojny" poniedziałkowy wieczór.. znaczy wcale nie spokojny
jakoś niegramatycznie to napisałam.. nieważne
nie byłam dzisiaj w szkole
nawet chciałam iść..
Zaczęło się od tego, że wczoraj wieczorem (ok. 23 [?]) coś dziwnie się poczułam.. myślałam, że jestem poprostu głodna, więc zjadłam jakiegoś batona. Poszłam do łazienki i wtedy ból (pod mostkiem - miejsce "pomiędzy" żebrami) zaczął się nasilać.
Znowu zaczyna boleć ;( Mam nadzieję, że uda mi się skończyć tą notkę.
Bolało/boli tak, że mam ochotę coś sobie wbić, żeby nie czuć takiego dziwnego "bólu".. przynajmniej bym wiedziała co mnie boli, jak bym sobie to sama zrobiła. Znaczy się jak mnie wczoraj zaczęło boleć, to nie mogłam ani leżeć, ani stać, ani siedzieć. Może to dziwne, ale wolałam w tej chwili umrzeć, niż coś takiego czuć. W nocy nie mogłam spać.. i dzisiaj rano to samo. Spałam może 3 godziny. Przychodzę na śniadanie do kuchni i zaczęło boleć. Tylko co to jest ja się pytam >.<
A jak ok. 11 chciałam sobie chleb masłem posmarować, jak nóż trzymałam (w lewej ręce - jestem leworęczna) to nie mogłam go "przycisnąć" do chleba, żeby masło rozsmarować, bo jak przyciskałam mocniej, to mnie bardziej bolało. Tak od ok 12-13 był spokój i mnie przestało boleć, a teraz znowu zaczyna.
To tyle.
Au revoir.
http://www.youtube.com/watch?v=PwWFN-nBxhA