I znowu święta i znowu koniec roku. Miał być koniec świata, ale znowu obiecanki cacanki, a głupiemu radość.
Co roku sobie myśle, że ten właśnie mijający rok był niesamowity i najbardziej mnie zaskoczył, a tu suprajs- co chwile zaskakuje mnie coś coraz bardziej. ;) No nie mogę powiedzieć, że już chyba wszystko w życiu widziałam (a widziałam i przeżyłam naprawde sporo) bo za chwile los mi zsyła takie przeżycia, że ciężko jest się ogarnąć haha.
W ogóle zaniedbałam mocno tego fotobloga, więc jakoś dziwnie teraz jest mi się dzielić swoją prywatnością tak na forum, bo mimo wszystko bardzo sobie ją cenie. Ale w tym momencie mam to gdzieś. ;) Rok zaczął się może niekoniecznie dobrze, później nic, następnie matura, najdłuższe w życiu wakacje, których i tak nie odczułam za mocno bo praca, dostanie się na studia i wyprowadzka. Teraz tak próbuję na to wszystko popatrzeć z boku i dochodzę do wniosku, że może to nie jest najlepszy rok mojego życia (bo jestem trochę idealistką i chce mieć lepszy), ale na pewno dobry i przede wszystkim WAŻNY ;) Dużo się nauczyłam (oczywiście na błędach bo jakże inaczej można się czegoś nauczyć) i chyba troszkę dojrzałam, chociaż i tak mam kupe w głowie haha.
Cieszę się, że kolejny rok z rzędu mam tych samych ludzi przy sobie, bo daje to wrażenie, że to jest coś prawdziwego.
Życie jak w Madrycie!
elo pis joł :*