(...)Wwowczas przyszlo mi na mysl ze tak daleko jestem od domu ze dzis ostatnim miedzy mna i wami lacznikiem sa tylko te gwiazdy ze w tej chwili u was może nikt nie patrzy na nie nikt o mnie nie pamieta nikt!... uczulem jakby wewnetrzne rozdarcie i wtedy dopiero przekonalem się jak gleboka mam rane na duszy.
- Prawda nigdy nie interesowaly mnie gwiazdy szepnal pan Ignacy.
- Od tego dnia uleglem dziwnej chorobie mowil Wokulski. dopki rozpisywalem listy robilem rachunki odbieralem towary rozsylalem moich ajentow dopokim bodaj dzwigal i wyladowywal zapsute wozy albo czuwal nad skradajacym się grabiezca miałem wzgledny spokoj. Ale oderwal się od interesow a nawet gdym na chwile zlozyl pioro czulem bol czy ty rozumiesz Ignacy? jakby mi ziarno piasku wpadlo do serca. Bywalo chodze jem rozmawiam mysle przytomnie rozpatruje się w pieknej okolicy a nawet smieje się i jestem wesol a mimo to czuje jakies tepe uklucie jakis drobny niepokoj jaksa nieskonczenie mala obawe.
Ten stan chroniczny meczacy nad wszelki wyraz lada okolicznosc rozdmmuchiwala burze. Drzewo znajomej formy jakis obdarty pagorek kolor obloku przelot ptaka nawet powiew wiatru bez zadnego zreszta powodu budzil we mnie tak szlona rozpacz ze uciekalem od ludzi. Szukalem ustroni tak pustej gdzie moglbym upasc na zimie i niepodsluchany przez nikogo wyc z bolu jak pies.
lalka
KLATWIKI MOJE:*