Moje zycie? Czy ja mam swoje zycie? Tego nie wiem. Moj swiat opiera sie tylko na problemach zwiazanych z ludzi. Sama nie wiem czy moge ich tak nazwac LUDZMI. Ok sa to istoty zyjace do ktorych "cos" czuje ale co? Tego nie wiem. Moja wypowiedz prawie w calosci sklada sie z pytan bo moje zycie to jedno wielkie pytanie! Gdyby nie to ze jest przy mnie jedna bardzo wazna osoba poddalabym sie bez walki, ale walcze dla niej bo to ona daje mi kazdego dnia motywacje do zycia i sprawia ze na mojej twarzy pojawia sie usmiech. Dziekie niej jestem tu gdzie jestem i jestem twarda. To wszystko wlasnie dla niej. Ok sa miedzy nami sprzeczki ale to normalne. Ostatnio mi napisala ze mi zazdrosci bo mam dobre kontakty z mama... powiem jedno: te kontakty sa i ich nie ma. Czase moja mama sprawia ze czuje sie lepiej i mysle pozytywnie lecz czasem (dosc czesto) sprawia ze nienawidze jej jako czlowieka za to co robi z naszym zyciem!!!! Dlaczego zycie nie moze byc proste? Codziennie zadaje sobie to pytanie. Kiedy jechalam do niemiec byly mi skladane obietniece ze tu bedzie inaczej, ze wszystko sie zmieni na lepsze i wszystko nareszcie sie ulozy. Tymczasem ulkada sie tylko miedzy mna a moja przyjaciolka. Nic nie jest lepiej i nic nie jest latwiejsze. Po co skladac obietnice ktorych sie nie spelnia?!!!!!