Myślałam, że przyjaźń trwa wiecznie. . .
Wychodzi na to, że chyba nie.. sądziłam, że tyle lat znajomości bez żadnych poważnych kłótni znaczy, że można sobie ufać bezgranicznie, wszystko powiedzieć i mieć pewność, że jeśli jest taka potrzeba, druga osoba zatrzyma to dla siebie. Dziękowałam Bogu za taką przyjaźń, zwłaszcza, że nie mam nikogo komu mogłabym tak zaufać, podzielić się swoimi troskami czy chwilami radości, że mnie rozumie..
Ale teraz... ech mam już wątpliwości. . Nigdy nie sądziłam, że się zawiodę na swojej przyjaciółce. Od dłuższego czasu czułam, że ja tracę i z początku chciałam walczyć o nią ale później zaczynałam tracić wszelką nadzieję na to, że wszystko wróci do normy i postanowiłam sobie odpuścić. Nic na siłę. . Co ma być to będzie. Po prostu mam dość. .. skoro nie potrafi docenić tego, że ma taką przyjaciółkę, to nie ma to żadnego sensu...