(w końcu udało mi się coś dodać, bo ostatnio jakieś są z tym problemy, ale to tak nawiasem)
dalej siedzę w lesie, mam zamiar złapać wszystkie kleszcze i namalować wszystkie drzewa.
bo ja mam teraz taki etap i możecie się śmieć ze mnie, to nawet wskazane.
możliwe nawet że właśnie o to mi chodzi..
To dziwne - zawsze miałem pewną charakterystyczną cechę. Mianowicie jeżeli ktoś mnie skrzywdził, ubliżył mi do ostatnich granic, to jawiła się we mnie niepowstrzymana ochota poddać się temu biernie, a nawet uprzedzić zamiary krzywdziciela. "Patrzcie - oto poniżyliście mnie, zatem ja sam będę się jeszcze bardziej poniżał. Cieszcie się!" Touchard bił mnie, chcąc wszystkim pokazać, że jestem lokajem, a nie synem senatora, a ja natychmiast wszedłem w narzuconą mi rolę lokaja. Podawałem mu ubranie, chwytałem szczotkę i gorliwie czyściłem je z niewidocznego kurzu, nie czekając jego prośby ani rozkazu; ze szczotką w ręku biegałem za nim z usłużnością lokaja, by zdjąć z jego fraka ostatnią drobinę kurzu, z taką gorliwością, że czasem musiał mnie hamować: "Dość już, Arkadiuszu!" Zdarzało się nieraz, że wróciwszy do domu zdejmował ubranie, a ja brałem je starannie oczyściwszy składałem i przykrywałem jedwabną kraciastą chusteczką. Wiedziałem, że koledzy śmieją się i gardzą mną - wiedziałem o tym aż nadto dobrze, a jednak sprawiało mi to jakąś dziwną przyjemność. "Chcieliście abym był lokajem, więc jestem lokajem. Chcecie żebym był chamem, więc jestem chamem." Przez całe lata mogłem taić w sobie bierną nienawiść i ukrytą złość. I cóż?"
~"Młodzik" Dostojewski
bleh.
dziś nie wstawie nudnego filmu.