Nikt nie jest w stanie mnie obudzić. Jestem w śpiączce wywołanej przez jego subtelny dotyk. Moja skóra, ma cały czas jego cudowny zapach. Z kącików oczu, wypływa łza z jego odbiciem. W moim sercu pozostała blizna jego czułości. Mój umysł składa się z jego słów, uśmiechu i spojrzenia. Minęło ponad trzynaście godzin, a każda z nich zadaje cios okaleczając mimochodem moją duszę. Minęło ponad trzynaście godzin, a ja wciąż czuje zapach jego włosów. Minęło ponad trzynaście godzin, a ja cały czas dokładnie pamiętam każdy szczegół niesamowicie delikatnego dotyku, który sprawiał, że tamta chwila mogła być dla mnie wiecznością. Więcej niż wiecznością. Doczesnością i wszechświatem, niekończącą się się historią, o dwóch sercach, które miały się połączyć, a tylko się o siebie otarły. Wszystko przez ten bezlitosny świat, niemający skrupułów system, który wyciska z ludzi całą krew, plamiąc nią szlachetność, która nigdy niepozwoliłaby stawiać na równi uczuć i obowiązków. Nie, nie powiedział mi magicznego słowa. Zresztą, nie musiał nic mówić. Ja też. Zostawiłam w nim swoje serce.