Witajcie kochani!
Wpis miał być wcześniej, ale zaliczył małą obsuwę spowodowaną brakiem dostępu do internetowego półświatka. '-,-
Święta przeleciały przez palce. Oczywiste jest to, że ja musiałam coś wydziwiać i na wielkanocne śniadanie zamiast jeść te wszystkie przygotowane jedzenie, zrobiłam sobie grzanki z dżemorem. Tylko ja tak potrafię. Wczorajszy wieczór spędziłam na oglądaniu "The Last Song" i nie obyło się bez ryczenia jak niemowlak. Uwielbiam ten film.
W związku z tym, że miałam tyle czasu na przemyślenia i poukładanie sobie tego cyrku na kółkach jaki ostatnio zagoscił w mojej głowie uświadomiłam sobie wiele istotnych spraw pod czas pobytu na wsi (na dłuższą mete nie pasuję tam zdecydowanie, życie umiera już po 18), ale do rzeczy. Uświadomiłam sobie jedno, że wchodząc tutaj na fotobloga są ludzie, którzy mają ten sam problem co ja i starają się słowami podnieść mnie na "duchu". Na wasze łapki składam ogrom podziękowań. Czytając wasze komentarze, w których życzycie mi powodzenia albo klikacje to głupie "fajne" przypływa do mnie całe mnóstwo wsparcia i ciepła od Was. Wiem, że nie jestem tutaj sama. Mam Was. Gdy dodałam pierwszy wpis statystyka wariacko zaczęła się podnosić. Dziękuje.
JUTRO ZACZYNAM DUKANA
"Znam swój cel, chcę ten wyścig wygrać"