I co masz już jakieś plany na wieczór ? - zapytałam jak dojechaliśmy.
- Owszem. Najpierw posiedzę trochę w domu, a po 18 pojadę do Twojego taty i coś się wymyśli.
- Tylko się nie upijcie.
- Ty też bądź w miarę. - odpowiedział.
Weszliśmy do domu. Robert siedział w kuchni i pił kawę.
- W końcu jesteście. Idź się młoda ogarnij, bo zaraz jedziemy.
- Stary się odezwał. - odwróciłam się i poszłam na górę.
Poprawiłam makijaż, związałam włosy w koka i była gotowa do wyjścia. Spojrzałam na zegarek, była 16;23
- Możemy jechać.
- To jedziemy. Czekam w aucie.
W odpowiedzi posłałam mu uśmiech i czule pożegnałam się z Dawidem.
- No to do wieczora kochanie.
- No pa księżniczko.
Wyszłam z domu i wsiadłam do auta. Robert puścił muzykę i ruszyliśmy.
- To co, dzisiaj wieczorem zapominamy, że masz chłopaka?
- Nie, nie zapominamy. Jadę tylko dlatego, żeby pogadać z trenerem, i to wszystko. Jasne ?
- Dobra, przecież żartowałem.
- To więcej tak sobie nie żartuj, bo tego nie lubię.
- Widzę, że księżniczka coś nie w sosie dzisiaj.
- W sosie - odburknęłam. - Tylko denerwujesz mnie ciągłymi podchodami do mnie. Mam chłopaka i tylko on się liczy, rozumiesz ? A i jeszcze jedno. Tylko Dawid może mówić do mnie księżniczko, więc sobie nie pozwalaj. - dodałam.
- Ok, ok. Już jestem cicho młoda.
- Boże !
Przez resztę drogi praktycznie się do siebie nie odzywaliśmy. Na miejsce dotarliśmy 15 minut przed meczem.
- Zajmij sobie miejsce, a ja przyniosę Ci popcorn. I kibicuj naszej drużynie jak tylko potrafisz.
- Postaram się. - powiedziałam z uśmiechem.
Robert poszedł po popcorn, a ja udałam się na trybuny, była masa ludzi.
- Dodatkowo masz jeszcze FANTE - usłyszałam.
- Jezu, nie strasz mnie. Dziękuję.
- Ja nie JEZU, tylko Robert, nie chciałem Cię przestraszyć. Teraz idę się przebrać, bo zaraz mecz.
- Idź, idź. Zobaczymy się później.
Po chwili rozpoczął się mecz. Nigdy nie lubiłam piłki nożnej, ale dzięki Robertowi polubiłam. Darłam się na tych trybunach jak oszalała. Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli, ale nie przeszkadzało mi to. Dla mnie było najważniejsze to, że dobrze się bawię. Pod koniec meczu zaczął padać deszcz. Drużyna Roberta wygrała 2;0, zmokłam jak kura, ale opłacało się.
- Masz coś na przebranie ? - zapytał Robert podchodząc do mnie.
- Niestety nie, ale zaraz pójdę do sklepu i coś sobie kupię.
- To chodźmy, bo o 19;30 mamy być na imprezie.
Boisko znajdowało się blisko centrum handlowego, więc weszłam do sklepu i kupiłam pomarańczową bokserkę i czarną mini. Przebrałam się i zapłaciłam, a mokre ciuchy wrzuciłam do zrywki i rzuciłam na tylne siedzenie w aucie.
- Zawsze wyglądasz tak pięknie? - zapytał.
- Wyglądam jak zawsze, chociaż codziennie nie chodzę w tak krótkich spódniczkach. â uśmiechnęłam się.
- A dzisiaj ubrałaś z okazji meczu ?
- Nie. Ubrałam dlatego, że chcę żeby trener dziewczyn zobaczył moje atuty.
- Czyli zgrabne nogi, śliczny tyłek i ...
- I nie kończ. - przerwałam mu.
Przegadaliśmy tak całą drogę do klubu. Dobrze czułam się w Jego towarzystwie, bo potrafił rozśmieszyć do łez, ale też wyprowadzić z równowagi.
- No i dojechaliśmy. Wysiadaj księżni... mło... po prostu wysiądź. - powiedział zmieszany.
- Przecież nic bym Ci nie zrobiła za to. - uśmiechnęłam się.
- A za to ? - zapytał i zaczął mnie całować.
Nie wiem czemu, ale odwzajemniłam jego pocałunek. Po chwili oprzytomniałam.
- Robert... - westchnęłam. - Chodźmy już.
- Przepraszam, zapomnij o tym i baw się dobrze. - powiedział.
- Pamiętać będę, ale na pewno będę się dobrze bawiła.
Weszliśmy do klubu, było dużo ludzi i bardzo głośno. Usiedliśmy do stolika i nagle ktoś podszedł. To był Patryk.
i jest kolejny ; )) dziękuję za wczorajsze bardzo miłe komentarze, mam teraz taką motywacje, że hoho ;DD
podajcie propozycję jednego rozdziału do Julki, z pośród komentarzy wybiorę jedno i zrobię z tego rozdział, więc sypać pomysłami ; ))