Generalnie, to czas na małe sentymenty, długie notki i szalone wyznania, ale mu juz nie wyznajemy, przecież wszystkiego się już o sobie dowiedzieliśmy. Mimo to chowamy się w swojej skorupce, w maleńkim kącie, niczym gołębie chowające się w iście "ludzkich" miejscach przed burzą. Trzepoczą swoimi skrzydełkami, puszą pióra, żeby się ogrzac, żeby zapewnic sobie w tym całym chaosie choc trochę bezpieczeństwa, choc trochę domu. Czy w takim razie to oznacza, że nawet w domu nie czujemy się jak w domu ? Izolujemy się od własnego świata, żeby zawisnąc nad granicą.