Jestem uzależniona, chciałabym aby to był alkochol czy narkotyki, czy coś podobnego, ale to nie jest to. To jest ten smutek i łzy, na które nie ma ratunku. Wszyscy uważają mnie za radosną, pewną siebie osobę, oni nie wiedzą, że ja umieram w środku. Że ja się rozpadam na kawałki, gdy wszyscy zasypiają, że te strumienie łez nie chcą się skończyć.. Całość zanika..znika, zanika..