photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 7 KWIETNIA 2013

W bilansie i ćwiczeniach nic się nie zmieniło.

Byłam u znajomego na plotach,dawno się tyle nie naśmiałam.

Obejrzeliśmy 'Potwory i spółka'.

Dziś wracam do akademika.

Od jutra znowu maraton szpiralny.;/

Powoli mam tego dość,ale cóż,taka będzie moja praca.

Do śmierci pacjentów chyba nigdy nie przywyknę,chyba,że zostanę zimną suką;/

Tego bym nie chciała,ale cóż...

 

Piątek,7.00. Wszyscy jesteśmy już na oddziale. No to poranna toaleta i ścielenie łóżek. Idę na koniec oddziału pomłóc dziewczynom. Zaglądam na jedną salę i co zastaję? Łóżka,materac przeciwodleżynowy i na nim pani Krysia w czarnym worku. Nogi się pode mną ugięły, momentalnie zrobiło mi się słabo i gorąco. Na sali, za parawanem pozostałe dwie pacjentki w ciężkim stanie, z którymi kontakt jest ograniczony. Myślę 'Dasz radę,Dori'. Poszłam na inne sale. Ok dwie godziny póżniej na oddziale pojawiają się pracownicy kostnicy z metalowym stołem na kółkach. Oboje w rękawiczkach. Wypełniają jakieś ostatnie formalności i zabierają panią Krysię. Nogami do przodu. Niewiele później dowiedziałam się, gdzie w tym zakichanym szpitalu jest kostnica...Ehh...

 

Do dziś mnie trzęsie. A Jupi mówił 'Przyzwyczajaj się, na internie zgony to będzie codzienność'...

 

Pomóżcie dziewczynki, jak mogę przejść ze śmiercią do pożądku dziennego,jak mam z tym żyć?!

 

Dobranoc:*

Komentarze

perfect54 ojezu, współczuje Ci :/ ja osobiście nigdy nie pisałabym się na taką pracę :/
07/04/2013 12:29:37