Okna idą na wymianę, ale to jeszcze nie w tym tygodniu. Dobrze, że w ogóle tato zdecydował się je wymienić, bo nie nadają się do niczego, sypią się i przepuszczają zimno a jak wieje to już w ogóle nie czuć, że się grzeje w domu ;/ No a tak sobie moje cudeńko radzi ze wszystkim już, wszędzie jest, co do okna to akurat baaardzo nie dobrze, Boziu trzeba mieć oczy do okoła głowy :O Brak planów, narazie zrobiłam obiad dla Piotrunia i pranie, później jeszcze jedno muszę zrobić :) Myślę, że do niedzieli jedyneczka się w końcu przebije! I skończy się ta męka biedactwa mojego ;< Robię sobie fryty zaraz, tyle kalorii! A co mi tam! Jak mało to się nie liczy ^^ I o 15:50 mój serial! No jest faza :D Jutro do babci idziemy, tzn. mojej mamy a Piotrunia "baby", bo nie daje mi żyć, chodzi i na wszystko mówi "baaba"- wariacik tęskni do babć ;) ;*
Piotruniu ;*