Zapach druku, nowego papieru, cięte kwiaty, trochę łez (ale nie moich), kwaśne maliny z bitą świetaną i latte machiatto kasztanowe - wspomnienia z zakończenia.
Tak naprawdę pożegnałam się tylko z dwiema osobami. Nikt specjalnie nie czekał, żeby powiedzieć chociaż 'miłych wakacji'. Ale nie byłam jakoś zaskoczona. W ogóle nie było mi super przykro, że rozstaję się z klasą, ze znajomymi. Może dlatego, że w sumie tak to sobie wyobrażałam ten 'koniec początku'. Przygotowałam się do tej lekcji z przedmiotu życie.
Zamast smutku miałam w głowie pustkę. Jakieś dziwne uczucie, niedosyt, tak jakbym czegoś zapomniała.
Jestem teraz licealistką. Tylko nie za bardzo wiem gdzie będzę uczęszczać do tego liceum...
Dzisiaj gorączkowe dostarczanie papierzysk do szkół. Poszło strasznie szybko.
Wyniki w środę a ja czuję, że zaczynam pękać...
A co jeśli nigdzie się nie dostanę?
Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły
zapaliły papierosa wyciągnęły flaszki.
Chodnik zapluły, ludzi przepędziły
siedzą na ławeczkach i ryczą do siebie:
WSZYSCY MAMY ŹLE W GŁOWACH
ŻE ŻYJEMY!
HEY! HEY! LALALALA!
HEY! HEY! HEY! HEY!