Takie tam z jazdy. Ostatnio każda nasza niecało godzinna jazda tak wygląda. Milion bryków, skrętów w drugą stronę, zarzucanie głowy w górę (nie mam pojęcia jak ona to robi). No ni. Po prostu przeczekam, aż jej to mnie i zrozumie, że nie opłaca się wariować. Ale za to jaka jest mięciutka :O No i bryki można łatwo wysiedzieć (odpukać).
Dla dociekliwych - nie ciągam konia. To on ciąga mnie :P