7 sierpnia.
Minął rok. Rok od momentu kiedy jedna chwila zmieniła tak wiele.
Nie mogę w to uwierzyć. Tęsknię za Wami tak mocno ale nie może dojść do mojej głowy że już tak dawno Was nie widziałam!
Już od kilku dni po głowie chodzą mi tylko jedne myśli - co było rok temu? o czym z Wami rozmawiałam? co planowałyśmy?
Przecież pamiętam wszystko jakby to było wczoraj...
Pamiętam jak 3 sierpnia pokazywałam Agacie moje studenckie mieszkanie i jak planowałyśmy imprezy, które będziemy tam robić.
Pamiętam jak 5 sierpnia rozmawiałam z Werą u Kingi na grillu, jak mówiła mi o swoich nowych decyzjach, była taka szczęśliwa.
Pamiętam jak 6 sierpnia pisałam z Kiną, kiedy były już na imprezie, że nie muszę przyjeżdzać, pamiętam tego ostatatniego smsa już 7 sierpnia o 1.18 że wyjeżdzają.
Gdyby ktoś rok temu i jeden dzień wcześniej powiedział by mi co się wydarzy to zrobiłabym wszystko żeby temu zapobiec... Pewnie jak każdy kto je znał.
A przecież minął rok. Pierwszy rok bez Was. Pierwsze Boże Narodzenie, pierwszy Sylwestwer, pierwsze Wasze urodziny, pierwsze moje urodziny, pierwsza Wielkanoc, pierwsze imprezy studenckie, pierwsze lato, pierwsza jesień, pierwsza zima, pierwsza wiosna, pierwszy 7 sierpnia, pierwszy 8 sierpnia, pierwszy 9 sierpnia, pierwszy każdy kolejny dzień! Każdy dzień był dla mnie pierwszy z świadomością, że Was NIE MA. Tak o. Poprostu. NIE MA.
Dwie osoby, które były tak mi bliskie, z którymi wiąże wspomnienia z tych pięknych nastoletnich lat zniknęły.
Przez ten rok działo się tak wiele. Bo przecież był to dla mnie ważny rok. Studia a z nimi nowe otoczenie - po 7 sierpnia nie byłam do tego przekonana. Czułam w sobie złość do całego świata - nie chciałam nic nowego! Nie chciałam nowego otoczenia, a tym bardziej nowych znajomych.Chciałam poprostu odzyskać to co straciłam, chciałam moje stare życie. Czy to tak wiele? Ale to nie było możliwe. Wiele osób mi mówiło, że nowe otoczenie dobrze mi zrobi - po czasie mogę powiedzieć, że mieli rację.
Poznań stał się odskocznią od bolesnej rzeczywistości. Innym światem. Tak bylo napoczątku. Teraz już łączę oba światy. Jest łatwiej.
Zrozumiałam jedno - nic nie mogę zrobić. Nikt nie może. Nie da się cofnąć czasu. Życie jest okrtune, złe rzeczy się zdarzają ale my musimy żyć dalej.
Wiem, że dziewczyny nie chciałyby żebym się zmieniła i zamknęla na całe otoczenie. Staram się żyć choć trochę tak jakby tego chciały. Wydaje mi się, że przecież w końcu Je znałam.
Oczywiście bywają dni gorsze, ale postanowiłam, że muszę cieszyć się życiem i brać z niego jak najwięcej! Lepiej żałować, że coś się zrobiło niź że tego się nie zrobiło.
Jest tyle rzeczy które miałyśmy razem zrobić. Teraz z Wami już nie mogę, ale Wy nie chciałybyście, żebym ja odpuściła. Dlatego chcę przeżyć i zobaczyć jak najwięcej - zawsze jak doświadczam czegoś nowego to żałuję, że nie mogę tego dzielić z Wami. Ale zawsze robię to z myślą i wspomnieniem o Was!
Tęsknię za Wami bardzo. Za każdą w inny sposób bo każda z Was była inna. I niezastąpiona... Brakuje rozmów, rad, żartów, śmiechu, imprez, poprostu spędzania czasu razem w cztery - Wy, Kina i ja. Już nic nie jest tak jak kiedyś...
Dzisiaj wszystko wróciło z ogromną siłą. Każde bolesne wspomnienie z tych sierpniowych dni stałe się o wiele bardziej wyraźne. Chwila kiedy się dowiedziałam, odbieranie telefonów i potwierdzaniee tej tragedii, spotkania z bliskimi, widok miejsca wypadku, różańce, pogrzeb... Nie czuję, że to juz rok minął. Nadal nie wierzę.. Nawet chyba mniej to do mnie dochodzi niż wtedy... Jak jakiś zły sen, bo przecież gdzieś jesteście i w końcu wrócicie. Bardzo bym tego chciała...
[*][*]