photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 15 LISTOPADA 2012
113
Dodano: 15 LISTOPADA 2012

Rozdział 1 Agnes

Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika. Wściekła, że musiało to nastąpić akurat w takim momencie mojego snu, wpół przytomna wyłączyłam go. Wzrok wbiłam w biały sufit mojego pokoju, starałam się rozbudzić i złapać ostrość widzenia. Po krótkiej chwili mi się to udało. Usiadłam na łóżku, przetarłam oczy i wzięłam budzik do ręki. Pięć po siódmej, westchnęłam.

-Mamo? -zawołałam. Cisza, żadnej odpowiedzi.- Tato? -spróbowałam raz jeszcze. Znowu głucha cisza i brak jakiejkolwiek oznaki życia. 

W sumie to się tego spodziewałam. Nie było ich już w domu. Praca. Całymi dniami ich nie było, ale nie miałam im tego za złe, w sumie to mnie też nie było w domu, nie w tym. Moja mama była księgową, masa papierkowej roboty, brak czasu. Mój tato był prawnikiem, również się mu nie nudziło. Nie miałam rodzeństwa, byłam jedynaczką. Z jednej strony nie żałowałam tego, ale z drugiej bardzo chciałam mieć brata albo siostrę. Wyjrzałam przez okno. Słońce było już wysoko na niebie, zapowiadał się bardzo ciepły dzień. Typowy wiosenny poranek. Rozejrzałam się po pokoju i swój wzrok skupiłam na dużej, białej szafie z ubraniami. Wstałam i podeszłam do niej. Otworzyłam ja i zaczęłam zastanawiać się co mam włożyć. Większość ciuchów miałam czarnych, ewentualnie białe T-shirty. Nie zastanawiałam się długo co włożę, po prostu chwyciłam zwykłe czarne dżinsy i biały podkoszulek. Ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic, uczesałam włosy w koka, ubrałam się, umyłam zęby i zeszłam na dół, do kuchni. Otworzyłam lodówkę. Niestety nie znalazłam w niej nic ciekawego, tylko mleko. Stałam tak przez chwilę gapiąc się w przestrzeń. Naprawdę mnie kochają, pomyślałam. Chwyciłam mleko i zamknęłam lodówkę. Wzięłam szklankę i położyłam ją na blacie, gdzie leżała jakaś kartka. Przepraszam, ale nie zdążyłam zrobić zakupów, śpieszyło mi się. Będę w domu bardzo późno, praca. W salonie zostawiłam ci trochę pieniędzy na jedzenie. Nie miej mi tego za złe, przepraszam. Kocham cię, mama.. Przewróciłam oczami i ruszyłam do salonu po pieniądze. Wchodząc z powrotem do kuchni zauważyłam, że dochodzi ósma. Muszę się pośpieszyć, bo autobus mi zwieje. Popędziłam na górę po torbę i sweter. Ubrałam buty i wyszłam z domu. Żwawo ruszyłam na przystanek autobusowy.

 ****

W szkole lekcje mi się dłużyły, chociaż wiedziałam że muszę wytrwać, bo to co czekało mnie po niej było niesamowite i każdego dnia myślałam tylko o tym. Nie obchodziło mnie nic poza tym. Chciałam tylko przeżyć te nudne godziny szkolne i jak najszybciej wyrwać się do swojego świata. Czasami ciągnęło mnie żeby z kimś porozmawiać, opowiedzieć mu o wszystkim, ale nie mogłam. Nie chciałam, to było silniejsze ode mnie, to mnie uszczęśliwiało. Nie chciałam stracić czegoś co jako jedyne dawało mi szczęście. Kochałam to i nie miałam zamiaru tracić tego dla głupiego życia tutaj, w tym beznadziejnym świecie, nudnym i niesprawiedliwym. Ta szkoła i to wszystko tutaj, nie miało dla mnie żadnego znaczenia. To wszystko było tak naprawdę niczym. Jedyne co mnie tu trzymało.. to rodzice. Jestem tu tylko ze względu na nich.

-Agnes! -nagle z rozmyśleń wyrwał mnie głos naszego nauczyciela historii. Pan Miller stał przy mojej ławce i patrzył na mnie jakbym popełniła jakaś zbrodnię.- Młoda damo.. czy mogłabyś się skupić?

-Tak.. Prze.. Przepraszam. -powiedziałam cicho, nie lubiłam być w centrum uwagi. Nigdy zresztą jej na siebie nie zwracałam. Na tym to wszystko polegało. Tu byłam nikim, szarą myszką, trzymającą się na uboczu.

-Dobrze. Ale na raz następny... radzę ci uważać. -powiedział surowo i wrócił do tablicy, by kontynuować swój nudny wykład. Westchnęłam, oparłam głowę na rękach i postanowiłam się skupić.

_____________________________________________________________

Dla niektorych, wrociła, poprawiam tom 1.

Dlla innych, będzie to blog, na którym będę prowadzić swoją książkę,

pisana będzie z perspektywy Agnes i Mike. 

To jest rozdział 1, zapraszam do komentowania.