Chmury wciąz zmieniają swój kształt. Raz są cumulusammi a raz stratusami...
Moje uczucia też tak się zmieniają. Nie mam stabilizacji...i to boli.
Niby wszystko zaczęło się układać. Wreście poczułam się naprawdę szczęśliwa, a tu jednak okazuje się co innego.
Mam ochotę wypłakać się, ale nie mam komu, bo wszyscy jakoś dziwnie na mnie patrzą....czuje pustkę, a nie powinnam. Tak mi się wydaje....
Wiem jedno że straciłam osobę z która mogłabym być szczęśliwa. Szczęśliwa do końca życia i jeden dzień dłużej...Dlaczego doceniamy ludzi po ich stracie????