Zdiecie naszych nocnych zajec czyli robienie galaretki dla calego osrodka a tak zeby nie bylo nudno. To kolejny dobry dzien. Chce tutaj byc jak najdluzej bo czuje sie wysmienicie. Dzisiaj juz nie wzielam zadnych lekow. Pierwszy raz od kilku lat i czuje sie elegancko. Bylismy na miescie na przepysznych lodach. Doszlo kilka nowych osob. Jutro odchodzi niestety nasza dobra kolerzanka i bedzie mi jej brakowac ale wiem ze na kazdego z nas przyjdzie ta chwila zmierzenia sie z rzeczywistoscia. Ja puki co przestalam liczyc dni abstynencji, tak jest lepiej. I nie chce wiedziec kiedy i ile minie dni bo liczylam i sie to zle skonczylo. Zmieniam taktyke. Jutro przyjezdzaja odwiedzic mnie rodzice. To moze zabrzmiec samolubnie ale nie tesknie. Nie tesknie za niczym i nikim ale to dzieki ludziom tutaj. Tworza tak rodzinna atmoswere ze nie potrzeba mi nic wiecej do szczescia. Musze nauczyc sie szczerze rozmawiac z bliskimi o tym co czuje. Tak tu mam pod gorke. Zawsze sprawialo mi to problem ale przyjechal do nas absolwent i opowiedzial jakie ma relacje z rodzinka, ze jest dobrze. Ze sie kloca ale mowia sobie szczerze co czuja i mysla. Tylko ze jego mama poszla na alanon. Juz kiedys rozmawialam z rodzicami na ten temat ale nie bardzo chca sluchac. Mysle ze wtedy i mnie bylo by jakos latwiej ale to nic na to jest jeszcze czas. Nic na sile. Dobrze koncze bo sie rozpisalam a jutro bede nie przytomna na micie. Dobranoc :*