palę
ślady oddechu
ścieram
jego zapach z każdego fragmentu skóry
nieprzytomna strachem
krzyczę
by przestał
wymawiać moje imię
szeptem gniewu
wypowiadam umowę
umowę
że miłość
że wierność
i że do śmierci
rozpinam powoli guziki
przywiązania
zsuwam z siebie ostatni skrawek ufności
uwalniam ciało
obolałe od pustych obietnic
potem
bezwstydnie
odejdę