Sa takie chwile w życiu kiedy uświadamiasz sobie że to na pewno koniec. Boisz się wtedy spojrzeć w lustro. Widzisz że wszytsko się wali. Brak czasu i znieczulica. Powoli zacierają sie głosy Twoich znajomych, zapominasz ich twarzy. Nie umiesz przytoczyć najlepszych i najglupszych sytuacji. Nowe miejsca, nowi ludzie. I sytuacje które potwierdzaja to co odpychałeś od siebie cały czas: to Definitywny koniec! Że nie bedzie już tak jak wtedy, bo sytuacja będzie inna, ludzie będą inni, miejsce bedzie inne. Z punktu widzenia nauki o komunikowaniu to naturalne. Wystepowanie płynnego czasu i szumów powoduje, że nigdy, przenigdy nic się nie powtórzy. Nic nie będzie idealne takie same.
Tak więc.
Do zobaczenia kiedyś.
Może jak to "kiedyś" już nastąpi bedziemy pamiętć nawzajem swoje imiona? Może? Kto wie?
Ps. Od dziś zimny obiektywizm, bo bycie optymistą boli...