Mówią, że coś się kończy, coś zaczyna.
A mnie to po porstu boli.
Nie potrafię tego wyjaśnić czemu.
Boję się, że nie podołam, nie dam sobie rady.
Mam wątpliwości czy robię dobrze.
Czy będzie wszystko 'ok', kiedy pójdę do Śniadów na ten menadżerski...
Jeszcze chwila... mam dwa dni licząc z tym dniem, aby się zastanowić czy aby na pewno chcę.
Bo odwrotu nie będzie.
Mam takie poczucie, że nie wiem co ze sobą zrobić. Sam profil menadżerski czuję, że to nie jest to, lecz w innych jeszcze gorzej. Nie podoba mi się profil na Emilce, nie podoba mi się profil na Górniku. Jedynie na profilu u Śniadów mam najwięcej punktów rekrutacyjnych, bo pod kątem ich zbierałam oceny. Brak mi tylko szóstki z języka...
Obawiam się właśnie języka.
Niby codziennie rozmawiam po angielsku z Martenem, ale przecież to nie to samo.
Owszem, kiedyś rozmawiałam tez na te-sie i... nikt kompletnie nie potrafił mnie zrozumieć.
Boję się, że kiedy przyjdę na tych testach językowych nic nie napiszę.
Bo nie będę w stanie.
Ja nic nie potrafię.
Uczyłam się kiedyś słówek - już wszystkie mi wyleciały.
Czasem nawet zapominam prostych form Perfektu...
I ja za trzy lata mam zdać maturę z języka?!
Ja nawet w obcym nie potrafię się dobrze porozumieć...
Nie potrafię zapytać po niemiecku o drogę!!!!
Po angielsku jeszcze potrafię, ale niemieckiego przecież uczę się dłużej....
Im dłużej uczę się języków obcych tym więcej nic nie potrafię.
Dziś, godzina 18.00 w El Passo.