Kiedyś usiądziemy razem w knajpie. Wypijemy piwo, pogadamy o życiu, zapalimy papierosa, pośmiejemy się jak dawniej. Ale to nie będzie to samo. Ja nie będę topić się w Twoim spojrzeniu, ani przygryzać warg. Będę dumna i niewzruszona na Twoje lamenty o złych kobietach. Nie przytulę i nie okłamię, że będzie dobrze.
Bo będę doskonale wiedzieć, że inne kochane oczy czekają na mnie w mieszkaniu.
Byle do 13 czerwca.