coś z serii polowanie na ogień :) w połowie mój photoshop nie chciał mnie słuchać więc udajmy, że tak właśnie miało być :) :D
2 dni wolnego - oczywiście szybko się skończyły - co zrobiłam? w przybliżeniu NIC :D
nawet wyjazd do Sulechowa zakończył się porażką - no leniuchy nie pracują ! :D
ubezpieczenie auta 19.01.2014 - tak więc sobota była najlepszym czasem by to załatwić (nie to właśnie nie był 19.01.14 ^^ ) ubezpieczenie zawsze czynne do 14 w soboty, ale kiedy ja przyjeżdżam - od 10:00 - 12:00 (bez sensu.)
ok więc może wymienie w końcu dowód (zapomniałam, że dali mi jakiś dowód tymczasowy i jakiś czas później powinnam odebrać ten prawidłowy - no nic 5 miesięcy to przecież niewiele ... ) ale cóż tam leniuszki do kwadratu - w soboty nie pracują ^^ OK.
może więc zdjęcia - w mym przezimnym aucie ostatnie poprawki (ok ewentualnie ogólnie dopiero wybioeram zdjęcia) jadę do Kodaka - no i co.. no do 13:00, na zegarku 13:03 ... AHA :) (ogólnie polecam kiedy otwarty) :D
rossman - czynne, maszyna do zdjęć działa, lecę - i co ? oczywiście musiało być jakieś ALE - maszyna nie maszyna, za dużo żółtego barwnika - nigdy więcej rossmanowskie zdjęcia (antyreklama a co). no przecież jak .. wracam do domu - mózg przetwarza mi info, że powinnam o czymś jeszcze pamiętać yhm yhm yhm - paliwo. jadę.
spotykam pana po 2 stronie, który nie może lać paliwa kiedy ja to robię, hahaha byłam pierwsza :D Pan się śmieje, czeka ;) próbuje zagadać, wyczówam podstęp - i jest - idę płacić, on żebym zapłaciła też za niego ale muszę poczekać aż skończy, śmieje się oczywiście bo co ja robię w takiej chwili jak nie śmiech?. wracam, Pan idzie płacić - pyta czy zapłaciłam, oczywiście dwa razy :D mówię, że nie zapłaciłam i jakby mógł to za mnie też - tym razem on się śmieje. jadę, wracam :) koniec :D