Niedzielny, mały rajdzik:) Start z Osowca:)
Siwy został zdradzony, zamieniłam go na te pare godzin na miejscowego Pioruna ( na fotce my pierwsi od lewej - jakość niestety telefonowa;):)
Fajnie tak czasami siąść na innego konia:)
Było super, mimo że na początku tłukło mi sie po głowie porzekadło : "siwe anielskie, kare diabelskie" co nie nastrajało mnie zbyt optymistycznie ;)
Na szczęście okazało sie, że kare było bardzo grzeczne ( w sumie, może dlatego, że było skarogniade;) i pozwoliło mi cieszyć się jazdą bez zadnych stresów;)