Wczorajszy terenik nad jezioro:)
Stęskniłam się w sumie za terenami i nie mogę zmotywować się do konkretnych treningów na maneżu:);)
Ta cudowna prawie jesień tak na mnie działa;)
Tajfunowi też się podoba:)
Niestety, jutro już zostajemy w domu i konkretny trening... ale mi się nie chce;)
A jeszcze nadmienię, że w czasie wczorajszej jazdy wpakowaliśmy się w stado kilkudziesięciu krów hahahaa:)
Wracały sobie spokojnie do domu:) Sznur biało-czarnych cielsk ciąąąąąągnał się na wiele metrów, podążając w tą samą str co my:)
I co teraz? :)
Wprawdzie widać było, że krowom śpieszno do domu na kolacyjkęe i dojenie, ale że ciekawskie chyba z natury bestie, co niektóre ( te młodsze zdaje się ) wykazywały nadmierne moim zdaniem zainteresowanie pewnym pieknym siwym koniem;) hmmm ...
Natomiast piękny, siwy koń nie podzielał ich entuzjamu w kwestii poznania i przejawiał niejaką ochotę do zwinięcia się w tempie ekspresowym , bez pożegnania:)
Co sie bedzie bawił w konwenanse, jak od "lasek" zalatywało na kilometr;)
Co tu duzo mówić, nie było jeszcze widać a już było czuć:)
...
hehehe
Ciut przesadzam, bo po prawdzie Siwson lamił sie na mućki, ale fason i pozorny spokój zachował do końca:)
Schlebiam sobie, że to dla tego, że tak mocno mi ufa:)
Za to Pan Gospodarz, który podążał za swoim stadkiem motorkiem w towarzystwie trzech czy czterech psiaków, widząc moją konsternację zaoferował pomoc:) Wypytał się najpierw gdzie zmierzamy (okazało się że mniej wiecej tam gdzie krowy) , chwilke pomyślał , wydał rozkaz "za mną!" i ruszył na skróty, a my za nim z kopyta;)
To była przygoda:)
Tajfun ścigał motorek, jak rasowu ogar;) Az nawet zaczęłam się zastanawiac, co on tak się stara, żeby go z oczu nie stracic... i do teraz nie wiem hahaha:)
Niestety, skrót był moze i dobry, ale krowy najwyraźniej były w doskonałej kondycji, bo na krzyżówce znaleźliśmy się mniej więcej w jednym czasie hahahah
Nooo, my może pare sekund prędzej;)
Na szczęśćie prowadziła to towarzystwo stara, rozsadna krowa i po dokłądnym zlustrowaniu nas czujnym wzrokiem ruszyła dalej, tak trochę na prawo od nas, pociągając resztę za soba;)
Nie czekaliśmy, aż z lasu wyłoni się młodsza część stada i ruszyliśmy elegnckim aczkolwiek dość " energicznym" kłusem w druga str;)
FAson zachowaliśmy do końca hahhaa
Potem dla odprężenia kąpiel w jeziorku, popas i w ogóle - było cudnie:)TFUTFUTFU :)
Krowy jeszcze dłuuuugo sunęły drugą stroną wody a my, z naszego brzegu obserwowaliśmy ich spokojny, dostojny przemarsz
Na koniec zniknęły w nadbrzeżnej zieleni......
Sympatyczny widok, zwłaszcza że ogladany z perspektywy dzielącego nas jeziora:)
...
A w drodze powrotnej nazbierałam grzybów:)
To jest dopiero życie:)
Tfutfutfu:)
Każdy ma taki świat jaki widzą jego oczy.
Piękna pogoda- życzę sobie takiej przynajmniej przez cały wrzesień :)