Modlitwy już nie pomagają, czuję jak Cię tracę...
powoli, powoli ale ból jest tak silny jakby zdzierano mi skórę i sypano solą...
Dlaczego?
Czy nie możemy być szczęśliwi razem?
Czy moje starania nic nie zmieniają?
Czy nie daje Ci wystarczająco dużo ciepła i miłości?
Przecież tak bardzo się staram...
Mówiłeś, że jestem cudowna, powiedziałeś to nawet wtedy...
Więc dlaczego nie potrafisz mnie pokochać?
Dlaczego przestało Ci na mnie zależeć?
Czemu masz taki mętlik w głowie?
Co to spowodowało?
Raz mówisz, że chcesz być ze mną do końca życia,
Potem, że nie pasujemy do siebie,
Sam nie wiesz czego chcesz, najpierw zrywasz, potem chcesz spróbować jeszcze raz
To mnie boli, zawiodłam się na Tobie, tyle łez, cierpienia, strachu
a jednak...
wciąż Cię kocham ;(
i chyba kochać nie przestanę...