już nie wiem, co mam zrobić, jak pokazać, powiedzieć, wytłumaczyć. tak bardzo chcę, pragnę a nie umiem, boje sie walczyć o osobę na której naprawde mi zalezy. nie wiem. i to jest moj problem. tak potrzebuję. i zrozumienia, bliskosci, obecnosci, ciebie, spokojnej rozmowy. nie krzykow i tego uczucia ktore temu towarzyszy, nie strachu, nie bolu i tej nieswiadomosci.
wina zawsze lezy po obu stronach, ale i tak ciagle czuje, ze to ja, to ja zjebalam. a moze jednak nie tylko? ja nie jestem nie wiadomo kim, zeby zmienic sie od tak, zabic te negatywne uczucia w tak ktorkim czasie. jednak wystarczy troche wsparcia i mozna wiele. nie mamy czasu? jesli chcemy, to mamy. najbardziej boli to, ze zalezy mi, a chyba nie widać. spojrz tylko w oczy, zobacz jak na ciebie patrze i powiedz mi, czy ty tego naprawde nie widzisz? jak ciesze sie gdy Cie widzę, jak mnie obejmujesz, jak jestem zazdrosna, gdy cos gadasz o 'szmulkach'. a, twoj usmiech uwielbiam, jest wręcz OBŁĘDNY!
wiem przepraszam, faktycznie muszę iść się wyluzować. i być pewniejsza swoich możliwości i siebie ogolem.