Miewam zmienne nastroje. Najpierw stlukę 28 szklanek z powodu nieaktywnego konta w banku, albo innej pierdoły a potem mrucząc wpakuję Ci się na kolana i będę wyrzygiwać z siebie samą słodycz wymieszaną z orzeszkami piniowymi albo innym badziewiem o którym akurat raczę sobie pomysleć.
I będę histeryzować, śmiać się z własnej niedojrzałości i z miną ''guru dla ubogich" rozmawiać o ''życiu" w obskurnej toalecie jakiegoś baru w stanie niekoniecznie trzeźwym.
A w niebie bogowie z opasłymi tyłkami w karty rżną i robią trzęsienia ziemi.
i koniec z durnymi pytaniami. i guzik mnie obchodzi ''co by było gdyby" ka-pe-wu ?