Na zdjęciu - światełko do nieba na tle PKiN:)
To był udany wypad.
WOŚP w Warszawie - cudowne fajerwerki, cudowny koncert.
Fajna przygoda. :)
To jest niesamowite jak dziewczyny zaraziły się ode mnie Comą :)
Najpierw to ja je zaciągnęłam na koncert (swoją drogą - plenerowy, w Zgierzu)
i kiedy zagrali "Sto tysięcy.." siłą ściągałam je na dół, wtedy nie wiedziały o co chodzi..
ale pare lat później, kiedy pojechały na woodstock - same ściągały ludzi w dół.
Wkręciły się w to na maksa!
I może nie codziennie ich słuchamy..
ale jak najdzie nas faza któregoś dnia to może i trwać całą noc.
Ciemność. Coma. I nasza czwórka.
Swoją drogą - mam ogromnego Skarba obok siebie,
który te wszystkie moje spontany z dziewczynami na spokojnie przyjmuje
i pozwala mi wyjeżdżać bez stresu.. ! :*
A wiem, że niektórzy mają z tym problem :)
Obecnie - dopiero od najbliższego poniedziałku sesja a większość egzaminów i zaliczeń już za mną.
W sesji mam dwa egzaminy.
A jeszcze do jutra (piątek) do 23:59 muszę oddać kilka projektów.
Pracy licencjackiej jeszcze nie zaczęłam pisać (o zgrozo!)
ale jest mój własny plan: pierwszy rozdział do 15go lutego. I tego się będę trzymać :)
Ostatnio coraz trudniej mi z zaakceptowaniem samej siebie.
Najgorsze, że robię tak samo jak mówi ta świnka: >"Wpierdalam i żałuję" <
Nie chcę być taką świnką.
Kurde. Jest plan.. teraz tylko trzeba go wykonać.
Gadać to jedno - robić to drugie..
A co do mojego Skarba - to powiem, że ostatnio jest mi cudownie :)
Ups, oby nie zapeszyć! :*