Zamykam drzwi, wychodzę z pracy i biegiem wracam do domu.
Wbiegam po schodach, naciskam klamkę i otwieram królestwo, nasze królestwo w którym znajduje Ciebie i cały owoc naszej miłości- małe isotki które tak kochamy, istotki które dałaś mi właśnie Ty.
Twój duży zaokrąglony brzuszek- nie możesz się juz wysilać, zjadasz kilogramy tych ogórków kiszonych popijając mlekiem i zagryzając marchewką...
Odgrzewam obiad i słyszę z pokoju krzyk - że to już !
Przechodziliśmy to juz nie raz ale nadal z coraz większym stresem muszę unieść ciężar mojej roli.
Chwytam Cię za rękę, całuję i odpalam samochód, pomagam Ci zejść na dół i wchodzimy do naszej Carrery.
Pędzimy do najbliższego szpitala, tego samego co przedtem. Ciepłe spojrzenie lekarki mówi samo za siebie - za chwilę pojawi się nowy członek naszej rodziny.
Już jedziesz łóżkiem na kółkach, trzymając Cię za rękę truchtam żeby dotrzymać kroku śpieszącej się grupce lekarzy.
Nadszedł najcięższy moment- widzę jak się męczysz, trzymam Cię za rękę i choć z całych sił się staram to nie potrafię przejąć od Ciebie trochę tego bólu.
O dziwo tym razem nie dostałem z pięści - chyba nauczyłaś się, że wtedy tylko dochodzi ból ręki...
Po kilkunastu minutach dostajesz do ręki w kocyku nowe życie - jesteś szczęśliwa bo warto było nawet i cierpieć.
Uśmiech nie schodzi Ci z twarzy, nawet gdy słodko śpisz zmęczona strasznym wysiłkiem, nagle coś zrywa Cię ze snu - patrzysz w bok jakby upewniając się czy na pewno nie jesteś tu sama i widzisz miłość w oczach człowieka który trzyma na rękach malutką - no może nie malutką bo pięcio- kilogramową istotkę. Odwzajemniam spojrzenie, lekko się uśmiecham gdy wbiega reszta naszej gromadki obskakującej łóżko i tulącą swoją dzielną mamę- która znów jest bohaterką, zawsze nią była.
____________________________________________________________________________________
WszystkoRazemNicOsobnoJednośćJednośćJedność