z tumblra, acz urozmaicone przez Mistrza (gif)
Lubię liczyć. Naprawdę. Matma nie jest straszna. Tylko, że czasem trochę wredna, kapryśna jak wena i w rozszerzeniu nigdy nie można być niczego pewnym .___. Im lepiej wygląda wynik, tym większa szansa, że się zjebało po drodze. Boli i śni mi się po nocach.
Ale damy radę, bo nie można inaczej. I to wcale nie jest tak, że walczę z matmą by nie ruszać chemii, niiee...
Tututututut. Szkoda tylko, że mam wenę i nawet chęci na pisanie, a nie powinnam "marnować czasu". Ale co tam. Godzina tu, godzina tam...