Chyba każdy z nas od czasu do czasu rozmyśla nad tym, czy dobrze postępuje, czy jego życiowe wybory okazały się trafne. Ja ostatnio mam tak coraz częściej. Ciągłe myśli typu "co by było, gdyby..." potrafią prześladować przez pół nocy, a nawet i dłużej. Ale... chyba nie potrafię inaczej. To już kwestia przyzwyczajenia. Ludzie uczą się na błędach, dlatego każdy zły wybór uczy nas, by następnym razem podejmować bardziej przemyślane decyzje, jednak to nie jest takie proste. W sumie to mam jeszcze na pozór dużo czasu na przemyślenie kilku spraw, ale jak już wspomniałam to tylko pozory, w rzeczywistości czas mija w okamgnieniu i nawet nie zdążymy się obejrzeć, a już trzeba podjąć konkretną decyzję. Nie wiem, jak to będzie... Trzeba się w końcu zebrać i stanowczo stwierdzić, co chce się w życiu robić.
Nie myślałam, że poprzedni wpis wzbudzi aż takie zainteresowanie. Statystyki były dużo wyższe, niż się spodziewałam. To miło, że ktoś się jednak chociaż trochę interesuje tym, co tutaj dodaję. Piszę to teraz, ale wena złapała mnie oczywiście jak zawsze nad ranem, taki mały standard :D Szczerze mówiąc (pisząc), każde wypracowanie w gimnazjum pisałam o czwartej czy piątej nad ranem, bo były dużo lepsze od tych pisanych wieczorem. To chyba jednak prawda, że wieczorem już się nie chce myśleć, a rano mamy świeże umysły :D
Znowu się rozpisałam. No nic ;) Byle do piątku <3