Zderzeniem dwoch światów nasze osoby
nadzy wobec siebie, bez zadnej ozdoby
uniesien milosnych pelen nasz swiat nasz wspólny
coraz wiecej w nim kłótni, złych słów durnych
Ty w bezsile cielesnej do walki ze mna upartą
uderzałeś w klawisze, płacząc nuta rozdartą
i w twarz cios dzwiękiem wyprowadzasz prosty
chcąc lub nie chcąc paląc za nim nasze wspólne mosty
ja za to dłużna być nie mogąc
słowem cios prowadzę jak kopnięcie nogą
zdaniem Cie udarzam, dostajesz po twarzy
literami cios prowadzę, nie patrząc co się wydarzy
tak walczyć ze sobą można całe wieki,
dopóki zmęczone, mokre nie opadną powieki
dopóki twarz szara i smutna nie opadnie z siły
do czasu gdy litery i nuty nie wrzucą do mogiły
tego ognia, żaru, tej miłości płonącej
później, przygasłej, ledwo się żarzącej
do dnia gdy popiół z liter spalonych
przykryje kurz z nut złością splamionych
....