zdjęcie jeszcze z wyjazdu do Niemiec, któregoś przedpołudnia gdy skończyły się już Marlboro pakowane po sztuk 17, za 5 euro (zdzierstwo) i skończyłam już Przed Świtem, znudzona brakiem towarzystwa, gdyż ciotka była w pracy ...
a tamtego dnia droga z Matecznego do ukochanych Łagiewnik wydawała się piękniejsza niż zwykle
pieszo w 9cio centymetrowych szpilkach, ledwo tocząc się i plątając nogami, w jednej ręce z parasolem kiepsko osłaniającym od ulewy, w drugiej znowu trzymając jeszcze nie dojedzonego cheesburgera, ze słuchawkami na uszach i brzmiącym w nich zajarany życiem.. coś pięknego
a od jutra - z cyklu
ŁA ON TOUR
weekend w Sromowcach :D