Wakacje, wakacje i po wakacjach...
Czteromiesięczne wakacje dobiegają końca. Po czterech miesiącach laby, przyjdzie czas na studia!
Wiadomo iż, gdy przychodzi lato, to wraz z nim - wakacje. Po co są właściwie wakacje? To odpoczynek od codzienności, od tego jak wygląda nasze życie w pozostałych dniach roku. Podobnie jak niedziela powinna być niezwykłym czasem tygodnia (święcić dzień święty, znaczy podchodzić do niego inaczej niż do każdego innego), tak i wakacje muszą mieć odmienny charakter. Właśnie - odmienny. Dla mnie, to czas na luźną, kolorową spódnicę, gołe nogi i klapki na niskim obcasie. To także odpoczynek od ekranu monitora. Wakacje zawsze staram się spędzić w jakimś cichym spokojnym miejscu, najlepiej w lesie, ale... i tak choć trochę wolnego czasu spędzam w domu.
W wakacje najchętniej uciekam od ludzi, gdyż na co dzień (przede wszystkim w szkole) mam ich dużo; znajduję czas na rozmowy z bliskimi, jeżeli zwykle mi go brakuje; zwiedzam miasta, jeśli w ciągu roku otacza mnie cisza; rozmawiam, kiedy zwykle milczę i milczę, gdy rozmów mam aż nadto.
Wakacje są dla mnie znakomitym okresem żeby uzupełnić to, czego na co dzień mi brakuje, czego brak powoduje we mnie rozdrażnienie, pretensje do siebie (lub innych) albo zmęczenie, obniżenie nastroju a nawet choroby. To czas na ładowanie moich baterii, akumulatora czy też jak nazywa to mój mistrz Stephen R. Covey, autor "7 nawyków skutecznego działania" ostrzeniem piły.
Wakacje dostarczają mi wielu możliwości do dopieszczania ciała: słońce, pływanie, wszelkiego rodzaju ruch na świeżym powietrzu, raczenie podniebienia różnymi specjałami, odpoczynek. Emocje odżywiam przebywaniem z bliskimi, rozmowami przy ognisku czy na spacerach pod rozgwieżdżonym niebem, radością wspólnie spędzanego czasu. Cisza czy łagodny szum lasu lub morza koi moje zmysły, a spragniona dźwięków mogę je łapać na dyskotekach i koncertach. Odpuszczę sobie ciągłe kontrolowanie i ocenianie wszystkiego, co się dzieje i rezygnuję z perfekcji, dzięki czemu mój układ emocjonalny jest naprawdę 'dopieszczony'. Nie zapominam też o duszy. Piękno natury, przyroda monumentalna (góry, morza, wielkie lasy) karmi moją duszę. Karmi ją również cisza, zaduma przy wiejskiej kapliczce czy chwila modlitwy w starym kościele. Wspaniale odżywia się w czasie samotnych spacerów wczesnym rankiem lub wieczorem, uwielbia ogień i piękną muzykę.
Właśnie tego wszystkiego będzie mi najbardziej brakować... Bo jak to się mówi - "wszystko co dobre, szybko się kończy" i nie ma odwrotu - koniec wakacji, a zarazem koniec leniuchowania!
Czas zatem powiedzieć otwarcie: Żegnajcie wakacje!
Powyższe zdjęcie, pochodzi z filmu "Twilight Sun". A przedstawia ono Bellę w szkole baletowej, tuż po ugryzieniu przez Jamesa.