Ciekawe, że coraz bardziej zaczynam się rozwarstwiać. Na wiele części. Wcześniej tylko na dwie, teraz niestety na coraz więcej. Emocjonalnie skostniałe serce rozpada się na wiele kawałków, suchych i niedających się spowrotem połączyć.
Zabawne, kiedyś dusza towarzystwa, teraz uwielbiam samotność, bo mam wrażenie, że tylko ona jest inspirująca i stała, w porównaniu do świata za oknem.
Ciche nocne westchnienia, skostniałe dłonie, zamierające uczucie bezpiezeństwa.
Ale wciąż wiem, że będzie dobrze, że pewnego dnia obudzę się i poczuję, że moje miejsce jest wśród wielu różnych ludzi i wśród ich niezliczonych problemów.
Zapomnę o sobie i o smutku.
Będę żyć.
Kiedy..?
fot. Julita J.
pozowałam Ja