Choroba w końcu mnie dopadła. Nie czekałam na nią długo. Przyszła i sie najwyraźniej rozgościła.
Nie wiem co mam zrobić, za 4 dni czeka mnie sprawdzian życia - zderzenie z czymś niechcianym, czymś narzuconym przez kogoś.
Lubie prowadzić, nie lubie być czyimś wyborem - wydaje mi się przez to, że nie mam nad niczym kontroli.
Ale chce dać sobie szanse. Nie chce odrzucać daru, który ktoś chragnie mi wepchnąć mimo woli - pomimo, że sama świadomość tego, mnie całkowicie ogromnie denerwuje.
Dostanie szanse. Ja dostanę również. Daje sobie szanse na przyzwolenie do adorowania mnie.
A co. Ciekawi mnie co z tego wyjdzie.
Niech się dzieje wola nieba - z nią się przecież zgadzać nie trzeba
Złoty las przykryty śniegiem = piękne srebro.
Na zdjęciu J .i A.