Spadam
Nie czuję ciała
I tylko błagam
O łaskę trwania...
ja nie wierzę. weekend taki udany, a zaraz po?
wieczór cały we łzach, krzyk z każdej strony, zero zrozumienia i prawie wyprowadzka z domu. -.-
ta szkoła mnie przerosła. tak chciałam te wolne i co? teraz to już ich nie chcę, skoro "święta odwołane"..
wszystko, dosłownie wszystko się sypie. znajomości jedna po drugiej, kontakty rodzinne, zdrowie, szkoła.. wszystko. ale dlaczego? dlaczego zawsze ja?
chcę w końcu żyć szczęśliwa, chcę w końcu mieć życie we własnych rękach, a nie być jak kukiełka pociągana za sznurki przez los i przez starszych. dlaczego to wszystko takie trudne?!
Może znajdą dzień, w którym zgubili szczęście..
Może tak, a może nie.
gdzieś tam je upuściłam. ta, chodzi o przesłanie zdjęcia. interpretacja. znowu.
czemu ten koniec świata to ściema? rany, tak bardzo bym chciała ten cały żywot zakończyć.. mam dosyć fałszywych twarzy, kłamstw, niepotrzebnych nadziei, niespełnionych marzeń, miliona niewykorzystanych okazji, setek zmarnowanych chwil, problemów z rodziną, problemów ze wszystkim, miliarda wylanych łez, nieprzespanych nocy, udawanych uśmiechów. rany, dlaczego nie można tak od nowa zacząć życia? dlaczego? albo chociaż wypić butelkę "Felix Felicis" i już nigdy nie być nieszczęśliwym? milion nieuzasadnionych pytań od niesumiennego użytkownika czasu.
biorę się za siebie. idę ogarniać ten cały syf, który sama wokół siebie stworzyłam.
walić na zdrowie - oceny ważniejsze.
żegnam.