Znowu ogarnia mnie smutek... Nie mam siły już na nic... Tak bardzo bym chciała zebrać się w sobie, ale kiedy mi się to udaje to tylko na jakiś czas... Chyba wreszcie pójdę do tego psychologa, mimo że mam mało pieniędzy ale chyba tego potrzebuję... Coraz częściej pojawia się niepokój nie wiadomo skąd... W dodatku czuję głód i jestem słaba ale kiedy zaczynam jeść to robi mi się niedobrze i od razu mi się odechciewa. Czemu ciągle mi to powraca i nie umiem się tego pozbyć, nie tylko na jakiś czas a na stałe? Nie wiem nawet czy to siedzi w psychice czy skąd to mam...
Ojciec wreszcie się odezwał, ale ja nie chcę z nim rozmawiać. Wiem, że dzwonił tylko dlatego że babcia i mama wielokrotnie tlumaczyly mu że powinien walczyć o mnie. Sam z siebie pewnie by tego nie zrobił bo ma mnie w dupie i zadzwonił po to żeby się odczepiły... Nigdy go nie obchodzilam. Zawsze interesowały go tylko jego sprawy. Zespoły w których gra, ludzie ze stowarzyszenia i to żeby się mógł realizować. Byłam do tego przyzwyczajona, a teraz mnie to zaczyna boleć...