No przeciez ja zaraz wybuchnę. Emanuja ode mnie tak źłe emocje, a przecież i tak wystarczająco zgarnełam po głowie. Rodzina? Szacunek? Zrozumienie? to jest chyba jakiś żart, że matka własnemu dziecku mówi, że sie go wstydzi. Jak można być tak wstrętnym i nie czułym. Bez skrupułów ciskać słowami, które tną mnie jak kawałki szkła. Jestem gorsza, bo jestem sobą i najlepiej się mnie pozbyć jak szkodnika. Boli bardzo. Nigdy kontaktu nie miałam z rodziną usłanego różami, ale dzisiaj przekroczyło to wszelkie granice. Zostałam zrównana z dnem, bo przeciez tam jest moje miejsce. Nie chcę siez niego podnosic, dobrze mi tam. W jaki sposób mam się wybić, skoro najbliższa rodzina zawsze obetnie te skrzydła. Marzy mi się naprawde marzy, odciąć od tej chorej rodziny, ale wiem że niestety jeszcze sobie nie poradzę. Przyszłość,która wykreowałam sobie w myślach, chce przenieść w światło dzienne. Teraz nie potrafię nawet ruszyc ręką. Straciłam cała motywację, wszystko. Nienawidze Cię z całego serca